Leciałem sobie przez wieś, tak się złożyło przepisowo i wyskoczył mnie pies, ale nie gdzieś przypadkiem, tylko wypadł za jakiejś chałupiny i zastartował wprost do mnie. Klamkę wcisnąłem tak mocno, że tylne koło mi poderwało lekko z ziemi. Zatrzymałem się dosłownie milimetry przed tym psem, a ten w podzięce ugryzł mnie w przednie koło. o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz