Zablokowali mi fejsa.
Dzięki temu odkryłem, że istnieje inny, lepszy świat:
- Posprzątałem swój kurwidołek
- W pracy odpowiadałem na mejle
- Pozbierałem psie kupy z ogródka
- Naniosłem drewna
- Wyczyściłem kominek
- Nałożyłem brakującą fugę na płytkach
- Umyłem taras
- Sanki, o które się przewracałem ostatnie tygodnie w końcu wyniosłem do garażu
Zrobiłem masę pożytecznych rzeczy, bo to gówno jest mi kompletnie niepotrzebne do życia. Jestem wolnym człowiekiem.
Dobra, kogo ja kurwa oszukuję. Nic nie zrobiłem. Wróciłem do domu, ze łzami w oczach na szybkości utworzyłem nowe konto z danymi jakiegoś dowódcy jednej z sotni UPA i szybciutko zacząłem bólodupić do znajomych na tę jawną niesprawiedliwość. No ja pierdole.
Swoją drogą to bardzo krzepiące, że gdzieś tam na fejsie jest znajomy, który zna moje nazwisko i nie omieszkał mnie zgłosić. Napisałbym, że chuj mu w dupę, ale mam pewne podejrzenia, a akurat w tym przypadku ten ktoś mógłby z tego czerpać przyjemność. Więc przemilczę.
A co z samym fejsem? A nic. Napisali mi, że mam im wysłać skan dokumentu tożsamości. To dziwne. Czyżby planowali zmasowaną akcję brania lewych kredytów? Byłem gotowy im słać wszystko czego chcą, bo przecież obiecali, że potem to usuną. No dajcie spokój, kto by w dzisiejszych czasach zbierał takie rzeczy. No kto? Ja pierdole.
Wysłałem im oczywiście wiadomość, w której napisałem co o tym wszystkim myślę. Chyba nie została dobrze przyjęta.
Konto już skreśliłem, kiedy to nagle napisali mejla, że oni naprawdę chcą tylko zweryfikować. Wyglądało złudnie grzecznie, więc równie grzecznie odpisałem, podając nazwisko.
A jednak, ściema. Dalej chcą mój dowód.
W sumie to nawet interesujące. Wymyśliłem nawet jak to spróbować obejść. Wysłałem im skan biletu lotniczego, gdzie jest moje imię i nazwisko. I nie jakiś 'chuj Ci w dupę rajaner', tylko z przytupem. Biznes klasa do Dubaju. Bo mnie stać.
No dobra, firma kiedyś wysłała do Azji biznesem przez Dubaj. Zostawiłem sobie bilet na pamiątkę tego, że kiedyś dziabnąłem hajlajf nieco.
No nic. Czekam zatem co z tego wyniknie.
I chyba, o zgrozo, będę musiał pracować.
Ale kurwa upadek.
EDIT: Odpisali. Mam dać skan dokumentu ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem, a także z datą urodzenia. A może frytki do tego?
Dzięki temu odkryłem, że istnieje inny, lepszy świat:
- Posprzątałem swój kurwidołek
- W pracy odpowiadałem na mejle
- Pozbierałem psie kupy z ogródka
- Naniosłem drewna
- Wyczyściłem kominek
- Nałożyłem brakującą fugę na płytkach
- Umyłem taras
- Sanki, o które się przewracałem ostatnie tygodnie w końcu wyniosłem do garażu
Zrobiłem masę pożytecznych rzeczy, bo to gówno jest mi kompletnie niepotrzebne do życia. Jestem wolnym człowiekiem.
Dobra, kogo ja kurwa oszukuję. Nic nie zrobiłem. Wróciłem do domu, ze łzami w oczach na szybkości utworzyłem nowe konto z danymi jakiegoś dowódcy jednej z sotni UPA i szybciutko zacząłem bólodupić do znajomych na tę jawną niesprawiedliwość. No ja pierdole.
Swoją drogą to bardzo krzepiące, że gdzieś tam na fejsie jest znajomy, który zna moje nazwisko i nie omieszkał mnie zgłosić. Napisałbym, że chuj mu w dupę, ale mam pewne podejrzenia, a akurat w tym przypadku ten ktoś mógłby z tego czerpać przyjemność. Więc przemilczę.
A co z samym fejsem? A nic. Napisali mi, że mam im wysłać skan dokumentu tożsamości. To dziwne. Czyżby planowali zmasowaną akcję brania lewych kredytów? Byłem gotowy im słać wszystko czego chcą, bo przecież obiecali, że potem to usuną. No dajcie spokój, kto by w dzisiejszych czasach zbierał takie rzeczy. No kto? Ja pierdole.
Wysłałem im oczywiście wiadomość, w której napisałem co o tym wszystkim myślę. Chyba nie została dobrze przyjęta.
Konto już skreśliłem, kiedy to nagle napisali mejla, że oni naprawdę chcą tylko zweryfikować. Wyglądało złudnie grzecznie, więc równie grzecznie odpisałem, podając nazwisko.
A jednak, ściema. Dalej chcą mój dowód.
W sumie to nawet interesujące. Wymyśliłem nawet jak to spróbować obejść. Wysłałem im skan biletu lotniczego, gdzie jest moje imię i nazwisko. I nie jakiś 'chuj Ci w dupę rajaner', tylko z przytupem. Biznes klasa do Dubaju. Bo mnie stać.
No dobra, firma kiedyś wysłała do Azji biznesem przez Dubaj. Zostawiłem sobie bilet na pamiątkę tego, że kiedyś dziabnąłem hajlajf nieco.
No nic. Czekam zatem co z tego wyniknie.
I chyba, o zgrozo, będę musiał pracować.
Ale kurwa upadek.
EDIT: Odpisali. Mam dać skan dokumentu ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem, a także z datą urodzenia. A może frytki do tego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz