piątek, 19 czerwca 2015

MOTO - Powrót do przyszłości

Piątek, przed 17, powrót do domu, urlop, skrzyżowanie Monte Cassino z Kapelanka, czerwone.

Na przystanku za skrzyżowaniem widzę dwa moto i obok dwóch gości na rozkminie. Nie rozpędzałem się na starcie, w zamian podjechałem podpytać czy pomocy nie potrzebują.

Dwóch starszych gości, na oko wczesne 50. Wydaje mi się, że jeden z nich na grubo pełnoletniej bejcy, ale głowy nie dam, bo przez cały czas się śliniłem do moto guzzi, jak w mordę, V7 classic.
Ziomy w skórach, na pełnym luzie obczajają mapę Polski. Papierową.

- co tam? Pomocy potrzebujecie?
- wiesz jak wyjechać na zakopiankę?
- jasne, jadę w tamtą stronę i was... a kurwa, poprowadziłbym was, ale muszę się zalać, bo żebrak krzyczy
- a jest tu gdzieś blisko stacja?
- no na trasie.
- a to spoko, to poczekamy i potem nas poprowadzisz
- no to jedziemy!

Bez spineczki ruszyliśmy, chłopaki grzecznie z tyłu. Na testowym z szacunkiem ale i zaciekawieniem delikatnie pod stufkę. Bejca u mnie na kole, guzzi lekko z tyłu. Nieźle, nieźle, bo w sumie mokro i deszczowo trochę. Stacja pół kilometra dalej. Zajechaliśmy, zalałem, zapłaciłem, czas na krótką pogaduchę.

- skąd lecicie?
- ja z Warszawy, a kolega z Łodzi.
- jak do Krakowa wjechaliście?
- od strony Kielc.
- to po co się pchaliście do centrum Krakowa, w piątek, w godzinach końca pracy, jak obwodnica by was poprowadziła jak po sznurku?
- słyszeliśmy, że tu fajnie.
- ...

No kurwa nic nie odpowiedziałem, bo nie było nic do powiedzenia. Dwóch ziomów wali przez Polskę na papierowej mapie i wpierdalają się do centrum obcego miasta, bo może być fajnie. Totalnie mój klimat! To przecież ja i mój brat za naście lat. Kurwa, ale super.
Dogadaliśmy szczegóły, pożegnaliśmy się, po czym wyprowadziłem ich do obwodnicy. Lewą na pożegnanie i każdy w swoją.

Uwielbiam takie akcje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz