czwartek, 12 stycznia 2017

nieMOTO - kolejne dwie

Dziś znowu dwie.
Pociąg relacji praca-dom.
3 minuty do odjazdu, ludzi dużo, nadal przybywa. Wszędzie już dwójeczki, miejscami trójeczki, w jednym tylko siedzi pan samotnie, taki z nie wylewających. Przeprasza wszystkich, którzy chcą się dosiąść, tłumaczy, że tu dwie osoby zaraz dojdą, ale jedno wolne miejsce jest i serdecznie zaprasza. Tak się kaja ze dwie minuty, w końcu wstaje, ponownie przeprasza lekko zdegustowaną panią, wyjmuje telefon i wybija numer. Jeszcze przed połączeniem zdąży rzucić
- ja naprawdę bardzo panią przepraszam
po czym już w słuchawkę, na cały przedział
- no kurwa gdzie wy jesteście!? .... no.... chuj wam do ryja!... no... sam spierdalaj... no... no...no... to się pierdolcie.
Odłożył telefon.
W przedziale jak makiem zasiał.
Równo z dzwonkiem wpadło dwóch kolejnych niewylewających. Radość ogromna, niedawna sprzeczka poszła w niepamięć. Sygnał jest, drzwi się zamknęły, pociąg ruszył, a szczęśliwe zakończenie zaanonsował potrójny pstryk otwieranych puszek z piwem.
Godzinę później, w aucie, w drodze na zakupy. Pojechałem do Rudawy tylko po to, żeby siąść za kołem i wrócić do Krakowa. Dolatujemy do Galerii Bronowice od strony Olkusza. Dwa pasy w każdą stronę, przedzielone zielenią. Autka tu biją rekordy prędkości, a smutni rekordy wypisanych mandatów. Z daleka widzę przejście dla pieszych. Jest dodatkowo oświetlone, ale sygnalizacji brak. Na zielonym przedziałku widzę z daleka panią. Jadę prawym pasem lajtowo, rzut okiem w lusterko. Na lewym czysto, na prawym za mną coś w odległości jedzie. Uznałem, że hamując teraz i puszczając panią na pasach, nie narażam jej, w sensie, że zobaczy mnie hamującego, wlezie na ulicę i wtedy auto z drugiego pasa jej przypierdoli, bo przecież nigdzie na świecie nie ma powiedziane, że jak jeden zatrzymuje się przed pasami to drugi też musi. Nigdzie.
Swoją drogą taki puszczający na pasach, wydający przechodnia na rzeź na drugim pasie nosi nazwę 'uprzejmy morderca'. Kumpel mi kiedyś tą nazwę sprzedał i strasznie mi się spodobała.
Oceniłem więc, że lewy czysty, a tego za mną wyhamuje, znaczy przechodzień da radę, znaczy można.
Hamuje.
Auto za mną nie, wręcz przyspiesza i wyskakuje na lewy pas, żeby mnie (!) wyprzedzić na tych pasach. No rozumiem, jestem przecież zjebem, który hamuje bez przyczyny przed przejściem. Normalnie widzę oczami wyobraźni jak ten ktoś nie zobaczy przechodnia na pasach, bo będzie skupiony na pogardliwym napierdalaniu na mnie, do czego wymagane jest też patrzenie na moje auto. Normalnie już widzę tą babcię rozpierdoloną na pasach.
A jednak. Lekko ostrzejsze hamowanie, Fiat500 zatrzymał się. Babcia ręka w górę w podzięce, przeszła. Odprowadziłem ją, po czym spojrzałem w lewo. Fiat500 stał dalej, choć miejsce do jazdy już było, bo babcia lewy pas opuściła jakieś pół roku temu. Czekała, bo to była ona. Czekała, aż na nią spojrzę. Za ciemno było, żeby po ruchu ust rozpoznał jakim ciepłym słowem mnie pozdrawia, ale ta mina 'chuj ci w dupę jebany leszczu i zawalidrogo' wystarczyła. Wystrzeliła i tyle ją widzieli. Bogini.
A my, szaraczki, do sklepu, na nudne zakupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz