czwartek, 30 lipca 2015

nieMOTO - potyczka z wiatrakiem

Dziś jest jeden z tych dni, kiedy chce zacisnąć swoje ręce na jej szyi, by następnie powolutku, delikatnie, delektując się, powoli te ręce zaciskać. Jedno zdanie. Jedno kurwa idealne stwierdzenie. Ale po kolei.

Ślub wzięliśmy miesiąc temu. Jako, że J zmieniła nazwisko, to i wymiana dokumentów była wymagana. Jak już kiedyś wspominałem, tutaj u nas w Pisarach wszystko jest idealnie dograne i poukładane. I tak, dowód osobisty w Zabierzowie, prawo jazdy w Węgrzcach, dowód rejestracyjny w Krzeszowicach, a Urząd Skarbowy w Krakowie. Kiedyś to liczyłem i wyszło mi, że obskoczenie tych wszystkich miejsc to nawinięte ponad 100km.

Zmiana nazwiska to na szczęście tylko dowód i prawko. Obie te sprawy zgłosiliśmy z rozpędu po ślubie, natomiast prawko do odbioru z nowym dowodem. No i dziś był ten dzień.

Pozbierałem się wcześniej, ogarnąłem, tak, żeby w urzędzie w Węgrzcach być równo z dzwonkiem, co by potem normalnie do roboty przeskoczyć. Przebiłem się trasą olkuską na Giebułtów, tam zadupiami przez Bibice, ani się obejrzałem byłem na miejscu.
Kolejka w chuj. Ale tak dziwnie, bo kolejka jedna, a okienek naście. Wyszło, że automat z numerkami się im wziął i zjebał i właśnie wzięli się za naprawę, w sensie stały dwie babiny i jakiś szczyl i wspólnie załamywali ręce nad maszyną. Obstawiam dwie stare wyjadaczki, które tu są prawem w każdej sprawie, niezależnie od dziedziny, a gówniarza wyrwały z któregoś okienka, bo młody, to się pewnie zna. I tak sobie stali.
Pooglądałem te zabiegi naprawcze, po czym w dupie mając, polazłem do mojego okienka, gdzie pani z nudów już przysypiała. Po obudzeniu i przywitaniu zacząłem wykładać sprawę.
Ja: Przepraszam, że bez numerka, ale 10 minut tam stoję i mam już trochę dość. Chcę tylko odebrać prawko.
Pani z Okienka: Dobrze, ale w drodze wyjątku. Jakby ktoś pytał to ma pan numerek.
Ja: Jasne. Proszę, oto nowy dowód osobisty mojej żony, a także stare prawo jazdy. Chciałem odebrać nowe.
PzO: A upoważnienie pan ma?
Ja: Upoważnienie do czego?
PzO: Do odebrania prawa jazdy.
Ja: To potrzebuje upoważnienia, żeby odebrać prawo jazdy żony?
PzO: No tak.
Ja: Chce mi pani powiedzieć, że moja żona musi na kolanie napisać, że jej mąż, który tu stoi przed panią, z jej dowodem osobistym, z jej starym prawem jazdy, ma prawo odebrać jej nowe prawo jazdy?
Nowa: Z jej osobistym podpisem!

Naszej rozmowie przysłuchiwały się dwie laski z okienek obok, bo przecież nudziły się, bo wszyscy stali w kolejce do numerków. Także żadna z nich nie widziała najmniejszego absurdu w zaistniałej sytuacji, a dodatkowo jeszcze dostałem podprogowe ostrzeżenie, że sam takiego świstka za rogiem napisać nie mogę i one to sprawdzą. Widać życiowe doświadczenie się tu przelewa.

Rzuciłem im szybkie do widzenia i zwinąłem się, bo czułem, że tu nic się nie wydarzy. Wytoczyłem się z urzędu, wziąłem telefon, wybrałem numer, i wtedy:
- kochanie, nie wydali mi Twojego prawka. muszę mieć od Ciebie upoważnienie.
- tak myślałam.

Kurtyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz