wtorek, 15 marca 2016

nieMOTO - Nie robić problemów

Dziś wszystko się pomieszało. Pierw wczoraj, gupi, japę rozwarłem i na głos powiedziałem, że dziś do pracy na moto, w efekcie śnieg mamy. To pociągnęło za sobą inne problemy, bo tym moto miałem zawieźć do badań urobek Najcudowniejszej. Wyszło tak, że razem z J i L jechaliśmy do Zabierzowa. Dziewczyny odwieść urobek, a ja na pociąg. Zawsze to razem parę minut dłużej.
Jedziemy wiochami, żeby ominąć poranne uroki 79'tki. Wjeżdżamy do Brzezinki. Tam jest taki jeden nieprzyjemny, ostry zakręt, który bywa zdradliwy, szczególnie jak jest mokro. Dziś właśnie zdradził. Na zakręcie okrutnie rozjebane żółte, sportowe coś, dodatkowo to coś rozjebało się o autobus. Ruch zablokowany.
Brzezinka jest w ambitnym zasięgu mojej sportowej aktywności. Parę razy tu biegałem, mam obcykane, także przeprowadziłem J po zadupiach. Wyjechaliśmy wprost na zawracający autobus, jadący do Krzeszowic. Poczekaliśmy, aż gość się zawinie i pojechaliśmy. Najbliższy objazd dopiero w Zabierzowie. No do prawdy, idealne miejsce na rozkurw.
Droga przez wsie za podmiejskim autobusem okazała się nad wyraz zabawna, bo oto planowany autobus stoi rozjebany w Brzezince, a jego trasą, i z dobrym kierunkiem, leci inny podmiejski autobus.
I ten autobus się nie zatrzymywał na przystankach. Ludzie krzyczeli, a póki to były szczeniaki, które pogardliwie znad swoich ajfonów machały, to było to zabawne. Aż na kolejnym przystanku naszym oczom ukazała się stara babinka, która próbowała się zrywać za autobusem. No nie szło jej.
Zatrzymaliśmy się, wyjaśniliśmy w czym rzecz, po czym zaproponowaliśmy starszej pani podwózkę do Zabierzowa. Pani wsiadła, J ruszyła, a Młoda rozpoczęła rytuał kradzieży duszy. Wszystko jak należy.
Zajechaliśmy do Zabierzowa i dopiero wtedy starsza pani nam powiedziała, że na przystanku została jej wnuczka. Nic wcześniej nie mówiła, bo nie chciała robić problemów.