poniedziałek, 19 stycznia 2015

nieMOTO - Do odstrzału

Sobotni poranek. Plan w sumie nie jest przesadnie napięty. Zawieźć J do lekarza, zawieźć szczynę młodej do badań, pojechać na zakupy. Zaczęliśmy od lekarza.

J musi zdobyć papier do dalszej pracy, bo chorowała na ciąże. Obecnie choruje na macierzyństwo, a to już choroba przewlekła. Rano, sobota, liczyliśmy, że szybko pójdzie.

Prywatna przychodnia, gdzieś w okolicach Zabierzowa. Zajeżdżamy na miejsce. Tuż przed nami turla inne auto, do przychodni też, bo niby gdzie by miało jechać. Facet wjechał na parking pierwszy i zaraz za wjazdem się zatrzymał, zostawiając mnie lekko złamanego w bramie. Zatrzymał się i stoi...


Myślałem, że może kogoś tylko chce wysadzić, ale przecież sam. No to chyba miejsce do parkowania sobie wybiera. Za dużo wolnych, dylemat.
W tym momencie facet wrzuca wsteczny. J wniosek wyciągnęła błyskawicznie i krzyknęła 'cofa w nas!'. Ja potrzebowałem więcej czasu, bo sporo straciłem na myślowe niedowierzanie z serii 'co on kurwa...'.
No ślepy, ślepy.
Trąbić zacząłem. Dalej jedzie. Wniosek oczywisty: nie tylko ślepy, ale i głuchy. Może po to do lekarza.
Okazało się, że wycelował sobie w miejsce parkingowe na początku parkingu i właśnie tam zamierzał skręcić. Kierunkowskazów nie używał, bo przecież to jego sprawa gdzie jedzie.

Trąbienie nie pomogło. Dopiero kiedy puknął, to zrozumiał, że coś nie halo.

Wkurwiony do imentu wychodzę z auta z zamiarem zajebania na miejscu. J instynkt samozachowawczy pracujący na 120%, porwała Młodą razem z fotelikiem i się ulotniła nie czekając na rozwój wydarzeń, a impreza z przemieszczeniem wisiała na włosku.

Wyskakuję z auta, moim oczom ukazuje się stary dziad w okularach jak denka od butelek. Krwawa furia przed oczami. Chyba za dużo razy widziałem jak takie stare, ślepe pizdy przekonane o swojej nieomylności wysyłały znajomych motonitów do szpitala.
Ja: Co ty kurwa odpierdalasz ty stary ślepy debilu!?
Stary Ślepy Debil: Jak ty kurwa jeździsz!?
Ja: Ja jak jeżdżę? Przecież ja kurwa nie jechałem, tylko stałem i trąbiłem na ciebie!
SŚD: Przerysowałeś mi auto!
Ja: Ja ci kurwa... ja... Jak kurwa ci mogłem przerysować auto jak stałem w miejscu?!? Co ty kurwa gadasz!?
SŚD: Ja cofałem! Miałeś mi zrobić miejsce! Przerysowałeś mi auto!
Ja: Nie no kurwa. No przecież ja cie zaraz zapierdole.
SŚB: Ja też mogę zapierdolić! [ja też w ryj dać, mogę dać]
...
Ja.: ... no co ty kurwa robisz!!!! Przestań kurwa jeździć tym autem, bo bardziej zniszczysz! Stój powiedziałem!

Dziadek nie usłuchał i jak wahadełko zaczął poprawiać zniszczenia. Szybko wskoczyłem do auta, wycofałem delikatnie i wysiadłem sprawdzić zniszczenia. Pierwszy rzut oka na auto dziadka... i nie wiem gdzie zajebane, bo całe drzwi tak poobijane, że chuj wie. Rzuciłem okiem pobieżnie na całe auto. Pobite gdzie się da, zderzak pęknięty, widać, że gościo na wojnie od zawsze.

SŚD: Widzisz! O tu mi porysowałeś auto!
Ja: No jak ci miałem to auto porysować!? No jak!? Czy ty kurwa nie rozumiesz, że stałem w miejscu, a ty we mnie cofnąłeś?!
SŚD: To twoja wina!
Ja: Dobra, mam cie dość. Dzwoń po policje. Nie chcę mi się już gadać. Dzwoń po policje mówię!
SŚD: A nie... to tylko brudne... to... to przepraszam.

Odwrócił się i tak po prostu sobie poszedł. No i zbaraniałem.
Nic to, auto stoi, ja jedyny wjazd/wyjazd blokuję swoim autem, jest ok. Czas obejrzeć moje własne zniszczenia.
Spojrzałem na przód mojej landary i struchlałem...
Zapinka do ramki od tablicy rejestracyjnej wyskoczyła. Dramat.

Ramkę zapiąłem i zadzwoniłem do J sprawdzić co i jak. Okazało się, że wszystko git, ale kolejka. Zdążę zawieźć siki do laboratorium. Zadzwoniłem jeszcze do taty się poskarżyć/pośmiać, po czym szczynę zawiozłem na drugi koniec Zabierzowa do lab.

Wróciłem do przychodni. Auto mistrza nadal stało. Zaparkowałem i poszedłem do środka. J akurat była przyjmowana, a mistrzu czekał w kolejce. Zobaczył mnie i się gapił. Popatrzyłem na niego i kręcąc lekko głową rzuciłem:
- eh, miszczu ty.

Ślepy dziadek zaczął kiwać głową i się do mnie śmiać. O.

Nic się nie wydarzyło, straty zerowe, zastanawiałem się czemu mnie tak strasznie wkurwił. Zrozumiałem, że na auto przeniosłem nawyki z motocykla, gdzie są właśnie takie stare, ślepe dziady, które nie rozumieją, że z dobrych kierowców zmienili się w potencjalnych morderców.
Co zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz