poniedziałek, 20 października 2014

ARCHIWUM - MOTO - Policja tak

Notka z 25.07.2014

Powrót do domu.

Dolatuję do Zabierzowa. Zabierzów stoi. Zwykle o tej porze w piątek stoi, ale dzisiaj stał bardziej.
Wypadek bankowo, wywnioskowałem po fakcie, że prawy pas stoi, a lewy jest pusty, co oznacza, że też stoi, tylko z drugiej strony zdarzenia.

Ironia w tym wszystkim taka, że lewy pusty oznacza szybszą jazdę dla mnie. Poleciałem.
Na miejsce zdarzenia dotarłem chybcikiem. Tam też okazało się, że na szczęście się myliłem. Wypadku brak.
W zamian audi, rozmiaru sześć się wzięło i rozkraczyło. Pani kierowniczka biedna nie wie chyba co robić, a kierowcy gotowi mordować ją za to, że ona morduje im piąteczek.
Niefortunnie to audi umarło, bo pomiędzy wysokimi krawężnikami. Nie idzie zepchnąć. Dodatkowo pani z tych lepszych, bo oba pasy zablokowane.

I teraz uwaga, bo zaczyna być magia. W sam raz doleciałem na początek przedstawienia.

Lodóweczka z dwoma Panami Policjantami zatrzymała się. Koguciki zaczęły mrugać. Panowie wysiedli, na początek ogarniając ruch i wybijając z głowy cwaniackie zapędy wkurwionych kierowników na jazdy po chodnikach dookoła zdarzenia. Następnie, bez zbędnego pierdolenia podwinęli rękawy i zepchnęli landarę do miejsca, gdzie po niskim krawężniku wjechała na chodnik. Następnie jeden pan zaczął rozmawiać, a drugi ogarniać ruch.

W tym miejscu grzecznie zagadnąłem tego od ruchu, czy mnie tak tu boczkiem, chybcikiem puści. Odpowiedział, że nie, póki nie skończą, a następnie wskazał mi miejsce gdzie mam czekać.
Czekałem więc. Patrzyłem. Mandatów żadnych. Oni chyba naprawdę po prostu pomogli zepchnąć bolid.

Nie minęły dwie minuty jak pan wrócił. Podszedł do mnie i rzekł:
- leć za nami

Każdy wyłapał słowo-klucz, które jasno pana określiły? :)

Koguciki zgasili i raźno ruszyli przed siebie. Ja za nimi.

Nie chce mówić, że piracili, bo to nie jest prawdą. Lecieli ponad ograniczenia, ale wszystko płynnie, pewnie i ze stosowną korektą prędkości w sytuacjach potencjalnych. Jechali jak należy. Jak się domy skończyły (choć znaki twierdziły inaczej) to i setunie lecieliśmy.

Minęliśmy Zabierzów, dolecieliśmy do Kochanowa. Pierwsza dłuższa prosta, lodóweczka mignęła prawym kierunkiem i zrobiła mi miejsce, zjeżdżając lekko do prawej. Śmignąłem i z przyjemnością pomachałem łapką w podzięce.

Dla mnie super. Policjant to nie jest słupek, który ma ślepo trzymać się przepisów i karać za co się da. Od tego jest Straż Miejska. Tutaj panowie najpierw pomogli jakiejś lasce, a potem milutko potraktowali motonitę.

Tego właśnie chcę. W mundurze człowiek, który pomoże jak trzeba i zadba o porządek... na koniec jeszcze potraktuje motonitę jak człowieka, a nie potencjalnego dawcę.
Piąteczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz