Notka z 13.03.2013
W ostatni weekend robiliśmy z Justynką małą objazdówkę po rodzinie. Psy zabraliśmy ze sobą, koty zostały w domu.
Tekila oczywiscie nie byłaby sobą, gdyby nie obszczała całego domu mamie Justynki. Ogólnie trochę nam zeszło z odwiedzinami i do domu dojechaliśmy dopiero kolo 21. Dziewczyny zostawiłem na zewnątrz, sam zaś poszedłem sprawdzić co z kotami. W sumie nie było nas kawał czasu, więc mogły się stęsknić. Wszedłem do domu. Od progu nikt nie czekał, w domu cisza...
W ostatni weekend robiliśmy z Justynką małą objazdówkę po rodzinie. Psy zabraliśmy ze sobą, koty zostały w domu.
Tekila oczywiscie nie byłaby sobą, gdyby nie obszczała całego domu mamie Justynki. Ogólnie trochę nam zeszło z odwiedzinami i do domu dojechaliśmy dopiero kolo 21. Dziewczyny zostawiłem na zewnątrz, sam zaś poszedłem sprawdzić co z kotami. W sumie nie było nas kawał czasu, więc mogły się stęsknić. Wszedłem do domu. Od progu nikt nie czekał, w domu cisza...
Wszedłem dalej, ciagle żadnego ruchu.
Zapaliłem światło w kuchni...
Słowem wyjaśnienia, w kuchni mamy dwa parapety. Koty muszą mieć miski wyżej ze względu na dwa wiecznie głodne, wszystko(kupo)żerne osobniki, zwykle kręcące się po kuchni. W związku z tym, że są dwa parapety, każdy z kotów ma swój
parapet ze swoją miską.
...przywitała mnie cisza i bezruch. Oba koty siedziały równo koło swoich pustych misek, każdy na swoim parapecie. Patrzyły na mnie, w bezruchu, w bardzo wymownej ciszy.
...przywitała mnie cisza i bezruch. Oba koty siedziały równo koło swoich pustych misek, każdy na swoim parapecie. Patrzyły na mnie, w bezruchu, w bardzo wymownej ciszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz