Notka z 27.07.2013
Akcja z Czarkiem
Naszło nas, aby trochę pobiegać przed piciem... czy może napić się po bieganiu?
Mniejsza o większość, obczaiłem trasę niedaleko kopalni w Dubiach. Piękna, krajobrazowa. Co prawda wystartowaliśmy grubo po 20 i już było ciemno, ale na słowo można wierzyć, że krajobrazowa.
Gdzieś po 30min biegu się zgubiliśmy.
Przez następne 15min przebijaliśmy się przez jakieś chaszcze, idąc na słuch w stronę wartkiego potoku.
Ciemno jak w dupie, krzaki czasem po pas, żadnej drogi... to byl idealny moment, żeby pogadać o obu Blair Witch Project, o Emmily Rose i o kilku innych pozycjach z gatunku. W sumie chyba nawet lepiej nam się biegło.
Końcówka biegu w środku potoku.
Autko odnalezione. Teraz pyszne papu od J (smażone kanie!) i Tekila (alko, nie pies) pod krojone pomarańcze. Teoretycznie mamy dwie 0.7, ale coś mi mówi, że na takim wyjebaniu wymiękniemy już na pierwszej flaszce.
A może by tak jeszcze partyjkę Carcassonne?
Akcja z Czarkiem
Naszło nas, aby trochę pobiegać przed piciem... czy może napić się po bieganiu?
Mniejsza o większość, obczaiłem trasę niedaleko kopalni w Dubiach. Piękna, krajobrazowa. Co prawda wystartowaliśmy grubo po 20 i już było ciemno, ale na słowo można wierzyć, że krajobrazowa.
Gdzieś po 30min biegu się zgubiliśmy.
Przez następne 15min przebijaliśmy się przez jakieś chaszcze, idąc na słuch w stronę wartkiego potoku.
Ciemno jak w dupie, krzaki czasem po pas, żadnej drogi... to byl idealny moment, żeby pogadać o obu Blair Witch Project, o Emmily Rose i o kilku innych pozycjach z gatunku. W sumie chyba nawet lepiej nam się biegło.
Końcówka biegu w środku potoku.
Autko odnalezione. Teraz pyszne papu od J (smażone kanie!) i Tekila (alko, nie pies) pod krojone pomarańcze. Teoretycznie mamy dwie 0.7, ale coś mi mówi, że na takim wyjebaniu wymiękniemy już na pierwszej flaszce.
A może by tak jeszcze partyjkę Carcassonne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz