Notka z 09.05.2014
Kiedyś opowiadałem (ARCHIWUM - nieMOTO - Pozamiatane ) jak na 'moim' Orlenie jedna pani z obsługi mnie pozamiatała.
Dziś. Ten sam Orlen, ta sama pani, tym razem KO od dwóch panów.
Ale wstępniakiem opiszę panów:
Obaj na oko 45-50. Zniszczeni przez nadmiar wódy, ale widać, że zadbani i w formie. Pewnie w życiu dobrze sobie poukładali i mogą pijaństwo pielęgnować. Obaj siwi i łysi. Gdzieniegdzie widać jeszcze króciutką szczecinę.
Kierownik (chyba on, bo wyglądał na w pełni trzeźwego) w luźnym dresiku i koszulce Everlasta. Coś w jego bystrym spojrzeniu i sposobie poruszania powiedziało mi, że ta koszulka nie znajduję się na grzbiecie przypadkiem.
Drugi nie-kierownik (wyglądał na gościa, który obudził się dobrze zmechacony, ale przyjął klina i obecnie dostał drugie życie i jest w tym cudownym stanie euforii, kiedy jest dopiero wczesny ranek, a ty już najebany i gotowy do psikusów. To po prostu widać w oczach. Nie ma tam agresji, ale złośliwość aż się przelewa.
Pewnie bym nie zwracał na nich uwagi, ale pan nie-kierownik miał na grzbiecie koszulkę, która automatycznie uruchomiła mi ten rodzaj sympatii, który czasem mamy do obcych, ot tak.
"Cover me in chocolate and throw me to lesbians"
Stoję, płacę za wachę, a kątem oka śledzę rozwój wydarzeń, bo, że coś się wydarzy to pewne. Chłopaki coś zagadali do znajomej już pani. Nie słyszałem, ale zakładam, że zagadali, że chcą puścić totka. Pani podeszła do maszyny. Coś wklepuję. Kierownik niby przegląda gazetki, ale widzę, że kontroluje rozwój wydarzeń. Nie-kierownik podszedł do pani przy totku i coś jej tam z bliska nawija.
Nagle pani od totka odbiega. Ręką zakrywa usta, oczy w 5 złoty, głową kręci z niedowierzaniem i tylko powtarza 'ja już nie dam rady, ja nie dam rady...'
Dwa stare dziady stoją i recholą.
Chłopaki zafundowali sobie dobry start w piątunia, a ja zobaczyłem jak ktoś niszczy laskę, która zniszczyła mnie :)
Nie pytajcie. Naprawdę kurwa nie wiem co oni jej tam powiedzieli.
Laska spieprzała zmasakrowana po całości, bliska załamki (w pozytywnym znaczeniu, bo chyba coś tam trochę podśmiechujkowała), a ja naprawdę strasznie chciałem wiedzieć co za tekst tam poleciał. Musiał być naprawdę mocny, bo pani jest w miarę wyjściowa i figlowata bardzo. Ma to w oczach. Niewykluczone, że miała stoczonych sporo walk na zawodowym ringu, wszystkie wygrane, a większość przez nokaut... ale tym razem trafiła na prawdziwą madafake.
Kiedyś opowiadałem (ARCHIWUM - nieMOTO - Pozamiatane ) jak na 'moim' Orlenie jedna pani z obsługi mnie pozamiatała.
Dziś. Ten sam Orlen, ta sama pani, tym razem KO od dwóch panów.
Ale wstępniakiem opiszę panów:
Obaj na oko 45-50. Zniszczeni przez nadmiar wódy, ale widać, że zadbani i w formie. Pewnie w życiu dobrze sobie poukładali i mogą pijaństwo pielęgnować. Obaj siwi i łysi. Gdzieniegdzie widać jeszcze króciutką szczecinę.
Kierownik (chyba on, bo wyglądał na w pełni trzeźwego) w luźnym dresiku i koszulce Everlasta. Coś w jego bystrym spojrzeniu i sposobie poruszania powiedziało mi, że ta koszulka nie znajduję się na grzbiecie przypadkiem.
Drugi nie-kierownik (wyglądał na gościa, który obudził się dobrze zmechacony, ale przyjął klina i obecnie dostał drugie życie i jest w tym cudownym stanie euforii, kiedy jest dopiero wczesny ranek, a ty już najebany i gotowy do psikusów. To po prostu widać w oczach. Nie ma tam agresji, ale złośliwość aż się przelewa.
Pewnie bym nie zwracał na nich uwagi, ale pan nie-kierownik miał na grzbiecie koszulkę, która automatycznie uruchomiła mi ten rodzaj sympatii, który czasem mamy do obcych, ot tak.
"Cover me in chocolate and throw me to lesbians"
Stoję, płacę za wachę, a kątem oka śledzę rozwój wydarzeń, bo, że coś się wydarzy to pewne. Chłopaki coś zagadali do znajomej już pani. Nie słyszałem, ale zakładam, że zagadali, że chcą puścić totka. Pani podeszła do maszyny. Coś wklepuję. Kierownik niby przegląda gazetki, ale widzę, że kontroluje rozwój wydarzeń. Nie-kierownik podszedł do pani przy totku i coś jej tam z bliska nawija.
Nagle pani od totka odbiega. Ręką zakrywa usta, oczy w 5 złoty, głową kręci z niedowierzaniem i tylko powtarza 'ja już nie dam rady, ja nie dam rady...'
Dwa stare dziady stoją i recholą.
Chłopaki zafundowali sobie dobry start w piątunia, a ja zobaczyłem jak ktoś niszczy laskę, która zniszczyła mnie :)
Nie pytajcie. Naprawdę kurwa nie wiem co oni jej tam powiedzieli.
Laska spieprzała zmasakrowana po całości, bliska załamki (w pozytywnym znaczeniu, bo chyba coś tam trochę podśmiechujkowała), a ja naprawdę strasznie chciałem wiedzieć co za tekst tam poleciał. Musiał być naprawdę mocny, bo pani jest w miarę wyjściowa i figlowata bardzo. Ma to w oczach. Niewykluczone, że miała stoczonych sporo walk na zawodowym ringu, wszystkie wygrane, a większość przez nokaut... ale tym razem trafiła na prawdziwą madafake.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz