wtorek, 25 listopada 2014

nieMOTO - podle zdradzony

Szósta punkt. Budzik dzwoni.
Zwykle budzę się samoistnie minuta dwie przed szóstą i wyłączam budzik. Dziś się nie udało, bo Młoda dawała koncert koło czwartej.

Wstałem, nakarmiłem i przesrałem dziwki, ogarnąłem się i chwile poklikałem na kompie. Szósta czterdzieści schodzę do kuchni i robię śniadanie. Dla J standardem, kawa, płatki z jogurtem, do tego 3 kromiszcza ze smarowidłem i chudą drobiową. Dla siebie dwie kanapki do pracy. Zwykłem jadać dopiero w robocie. Słabo u mnie z apetytem rano.  Za to te dwie kanapki bydlackie na rasowym chlebie wiejskim, co to zamawiam go u takiej jednej pani w sklepie niedaleko. Kanapeczki przełożyłem żółtym serkiem i wkładką mięsną. Tak się akurat szczęśliwie złożyło, że były akurat dwa ostatnie plasterki wędlinki, w sam raz na moje kanapki.
Wziąłem kawę w jedną łapę i płatki w drugą. Lawirując pomiędzy wszędzie obecnym białym sierściuchem przebiłem się na górę do dziewczyn.
J spała jak zabita po nocnych imprezach, Młoda natomiast oczy otwarte i zawadiacko się do mnie uśmiecha. Pogadaliśmy chwilę, pochichraliśmy z mamy i czas był najwyższy zbierać się na pociąg. Jeszcze tylko donieść kanapki dla J. Zszedłem na dół.

Na schodach minęła mnie Tekila, chyłkiem umykająca.
Coś zostało popełnione.

Schodzę na dół, szybka ocena sytuacji. Na talerzu J są dwie kanapki, a były trzy. Zawołałem Tekile. Przybiegła, usiadła przede mną. Uszy położone, oczy wielkie, zamarcie i pełne pokory oczekiwanie. Stara, wypracowana metoda, którą zawsze mnie zmiękcza. Dziś nie zadziałała, bo co chwila się wredna dziwka oblizywała. W sumie jedna kanapka to nie taka wielka strata, wyraziłem swoje oburzenie, Tekila wyraziła skruchę i sprawa poszła w niepamięć.
Zaniosłem J pozostałe dwie kanapki, pogruchałem jeszcze z Młodą i czas w drogę.

Ubrałem buty, założyłem kurtkę, złapałem plecak, jeszcze tylko spakować kanapki i wio na pociąg.

...wait.
Gdzie są moje kanapki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz