piątek, 17 października 2014

ARCHIWUM - MOTO - Debil do lustra patrzy

Notka z 28.10.2013

Piękne słoneczko, piękna pogoda, piękna Polska złota jesień.
Pędzę-lęcę do Zakopca, żeby przejechać przez Cyrhlę, obok Łysej Polany, do Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie jedna starsza pani z wyjątkowo paskudnym psem sprzedaje serowe nitki, które J tak uwielbia. Powód dobry jak każdy inny.
Tyle tytułem wstępu.
Zapieprzam sobie dość ładnie, nie za mocno, nie za słabo, ot fajna prędkość. Jestem już za dwupasmówkami, gdzieś w okolicy poronionego Poronina i wszelkich odmian szarości (może nawet 50) Dunajców.
Jest trochę wąsko, jest trochę nierówno i jest trochę tłoczno. To samo w sobie sprawia, że wcale szybko nie trza lecieć, żeby się dobrze bawić na tetrisie.
Właśnie się przymierzam do jednej puszeczki. Od frontu coś leci, ale widzę, że zdążę i to tak lajtowo, że nawet kierowca od frontu nie powinien za bardzo obesrać. Wyskakuje zatem...
Dokładnie w tym samym momencie zza tej puszki z przodu wyskakuje moto. No cholera, nie widziałem go tam wcześniej, jak on mógł się tak uchować? No ale już zacząłem i nie będę zwalniał. Idę dalej, tylko znacznie mocniej, bo chyba będzie ostro....i co widzę? Ten od frontu też wali dalej... no wariat, czy co?
Kręcę mocno, ledwie mijam moją puszkę i się od razu przed nią chowam. Gość od frontu dokładnie to samo ze swoją puszką. Mijamy się praktycznie na samym środku jezdni, po skosie, na centymetrach.
Niby było ostro, ale jakoś w ogóle się nie spinałem. Mało tego, uznałem, że sprawę trzeba zakończyć z klasą, więc jak się mijaliśmy to go jeszcze na bezczela pozdrowiłem lewą wyciągniętą...
... i się spotkaliśmy opuszkami palców, bo on mnie tak samo pozdrowił!
Co za debil! Co za nieodpowiedzialny gość! Jak można robić takie rzeczy?!
Chyba bym się z nim chętnie wódki napił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz