piątek, 10 października 2014

ARCHIWUM - MOTO - Podmiejski wymiatacz

Notka z 04.10.2012


Jadę do pracy. Zabierzów, turlam grzecznie co jakiś czas mijając wraki, kiedy nagle coś obok przemknęło. Tam są zakręty, tam są ludzie, a ten pojeb przeciął pod prąd koło mnie dobrze ponad setką. Myślę, że około 120, bo przy tej prędkości przestał mi odjeżdżać. Jechałem sobie za nim, nadganiając kiedy się da i patrząc co wyczynia. Zatrzymał się bus z ludźmi, a ten pojeb przeleciał koło niego na ostrej kurwie. Ludzie, którzy próbowali przejść przez ulice wychodząc zza busa wykazali się instynktem, dzięki temu dostali tylko podmuchem pędu powietrza. Zobaczyli też mnie, zbliżającego się. Chciałem w sumie grzecznie zahamować i ich przepuścić, ale wyciągnęli wnioski z mojego poprzednika i spierdolili z ulicy jakby ich armia czerwona goniła.
Dogoniłem go, ale dopiero kiedy wyjechaliśmy poza strefę wzmożonej aktywności ludzi spieszących się do pracy.

Spoko. Albo ciągle mi brakuje w umiejętnościach, ewentualnie właśnie nie brakuje, tyle, że w głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz