piątek, 10 października 2014

ARCHIWUM - nieMOTO - Czaruś



Notka z 03.08.2012

Mam w robocie znajomego. Typ wymarły - romantyk. Czasem go słucham i nie wierzę, że on może być prawdziwy. Szacunek dla wszystkich kobiet, niekwestionowana wiara w to co one mówią. No kurwa, co on, 13 lat ma? Ciągle czekam kiedy pierwsza laska zeżre mu dusze i wysra resztę. W dzisiejszych czasach jest to wręcz 100%. 
Dla niepoznaki nazwę do Czarek. Dzięki temu nikt się nie dowie o kim mowa. Nikt a nikt. Czuję, że jeszcze nie raz będę opisywał.
Wracając do tematu, staram się go trochę edukować. Pracujemy nad nieśmiałością, nieumiejętnością zagadania do laski, te klimaty. Tylko pół roku potrzebował, żeby się dowiedzieć jak ma na imię kelnerka z pizzerii. Nie poddajemy się. A przy okazji i ja się dobrze bawię.
 
Jesteśmy w Zurychu. Płyniemy statkiem po tym ichnim wielkim jeziorku. Nawpierdalaliśmy się i opiliśmy browarów za firmową kasę. Po wszystkim poszliśmy na zewnątrz podziwiać widoki. Dosiadły się dwie miejscowe panie. Mocno używane. Na oko gdzieś za 30tką, bliżej 40tki. Obie wielgachne cycki, jedna brunetka, całkiem całkiem, druga blondyna, nad wyraz słaba. 
Do zapamiętania: Bruneta - fajna, blondyna - niefajna.
Obie już lekko nabite. Zaczęły nas bezceremonialnie rwać. Pogadaliśmy trochę, pobrechtaliśmy. Dostaliśmy nawet ofertę noclegu i karmienia (płacić nam niestety nie chciały, ej!). 
Rejs się kończy, trzeba się zbierać z pokładu. Kumpel jakiś markotny taki. Schodzimy z łódki. pytam wiec:
- Co jest? Przecież tak zajebiście ci szlo. Przecież można podbić na brzegu, jak już nasi znajomi z pracy sobie pójdą. Świadków nie będzie. Żyć nie umierać.
- nie o to chodzi...
- no stary, no to o co ci chodzi?
- a kto będzie pchał blondynę?

Nauka nie poszła w las

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz