piątek, 10 października 2014

ARCHIWUM - nieMOTO - Pierwsze domowe

Notka z 13.12.2012


Rano zbieramy się do pracy. Psy przy drzwiach patrzą tęsknym wzorkiem, Miluś jak zwykle śpi, Franek nie śpi, ale obaj jak zwykle wszystko w dupie. Ostatnie co widzę przy zamykaniu drzwi sa dwa pieski wpatrzone we mnie.
Pomyślałem, że zaraz pójdą spać i tak przeczekają czas bolesnej samotności.
Nie.
Odśnieżyliśmy autko, wyjechaliśmy z bramki... i w tym momencie przypomniałem sobie, że zapomniałem plecaka z książką. Co będę czytał w pociągu?
Poleciałem szybko do domu. Spieszyłem się, więc dość energicznie otworzyłem drzwi i wpadłem do domu. Tekilka czekała, ale Lulki nie było. Usłyszałem krztuszenie się. Gdzieś z góry. Poleciałem sprawdzić. Okazało się, że moje energiczne wejście ją wystraszyło w trakcie wyjadania gówien z kuwety. Biedactwo się zadławiło. Cały obrazek był jednak trochę bogatszy.
Po pierwsze górna kuweta jest w technologii 'anty-Lulka'. Zawiera daszek. Lulka mieści tam tylko łeb. Nie może rozgarniać żwirku łapami, musi pyskiem wyszukiwać co lepsze smakołyki. W efekcie cały ryj miała obklejony w silikonowym żwirku.
Po drugie była przerażona tym, że ją nakryłem na przestępstwie. Dodajmy do tego zadławienie i wychodzi nam przerażony pies, z wielkimi oczami, w torsjach.
Po trzecie ona była na górze schodów, ja natomiast wszedłem tylko do polowy. Moja twarz była w sam raz na wysokości pyska Lulki.

Długo się nie dławiła. W końcu jej się udało odkaszlnąć dość sporej wielkości kawałek gówna w silikonowej panierce.

Nie próbowałem nawet sprzątać. Zabrałem plecak i wyszedłem. Bankowo zeżarła ten kawałek,  zanim w pełni przeminęło jej poczucie winy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz