wtorek, 21 października 2014

ARCHIWUM - nieMOTO - Wyparterowany w butiku.

Notka z 28.08.2014

Urodziny J zbliżały się wielkimi krokami. Czas był najwyższy, żeby jakiś prezent dopaść. Tak się złożyło, że w tym właśnie momencie mojego życia należałem do tej grupy szczęśliwców, którzy wiedzą co mają kupić.
To było trochę ponad miesiąc temu, kiedy to allegro już nie wystarczało do zaspokojenia zakupowego popędu J. Zostałem oddelegowany do jakiegoś butiku na Floriańskiej. Uzbrojony w wydrukowanego skrinszota z owym celem zakupowym udałem się na miejsce.
Okazało się, że ktoś tam jednak myśli o facetach. Wyszło, że jest cała kolekcja tego gówna. Kilka torebek, parę portfeli, żyć nie umierać. Miałem obstawione kilka kolejnych okazji.
Tak też było wczoraj. Wbiłem do znajomego mi butiku, przebiłem się szybciorem do miejscówki z moją kolekcją, wybrałem torebkę, której jeszcze chyba nie miałem i udałem się do kasy. Od momentu wejścia do sklepu do chwili stawienia się przed kasą minęło jakieś jedenaście sekund. Bez rewelacji. Jest to przeciętny czas potrzebny facetowi do zrobienia zakupów.
Panie w sklepie (sztuk trzy) oniemiały trochę. Wszystko wydarzyło się za szybko. Nie zdążyły mnie osaczyć. Mój Blitzkrieg byłby sukcesem, gdyby natarcie nie ugrzęzło na kasie. Widać było, że na ostatniej linii obrony ustawili najbardziej doświadczonego obrońce. Powstrzymała, a potem wraz z dwiema flankującymi osaczyły...
[Krwiożercze Bestie Sztuk Trzy] - A może taki portfelik pasujący do torebki?
[Biedny Osaczony Chłopiec] - Nie dziękuje. Już taki mam.
[KBST] - To może taki mniejszy, poręczny?
[BOC] - Taki też już mam.

W tym momencie jedna z nich zaczęła patrzeć na mnie podejrzliwie. Bieg przez sklep, wzięcie dokładnie danej jednej rzeczy, bez patrzenia na cokolwiek innego. To musi zapadać w pamięć takim sprzedawcowym wyjadaczom...
[KBST] - Ja pana kojarzę.
[BOC] - Naprawdę?
[KBST] - Tak. Już pan u nas kupował.
[BOC] - Zgadza się.
[KBST] - No właśnie. To ja już pamiętam. Pan taką torebkę już kupował.

Wszystkie trzy zaczęły chichotać. Że niby tak sympatycznie chichotać, z uśmiechem, ze zrozumieniem. Nawet jakaś czwarta postronna kupująca się przyłączyła. No kurwa mać. O nie kurwa. Bez walki się nie poddam.
[BOC] - Poprzednia torebka była mniejsza, ta jest większa... chyba.

Ziarenko niepewności zostało zasiane, dałbym głowę, że jedna z nich odwróciła się ode mnie, żeby otrzeć łezkę i wygubić trochę czerwoności na buzi.
[BOC] - ... no, ale tamta była mniejsza. Na pewno. Pamiętam, bo sprawdzałem zapobiegliwie, czy ten większy portfel się do niej zmieści... macie jakieś większe takie?

Nikt nie oponował na moje tłumaczenie. Nikt nie odpowiadał na moje pytanie. Nikt nie był w stanie.
[BOC desperacko] - Ale ja muszę mieć, bo dziś urodziny!

W końcu ta zza kasy, ta najbardziej doświadczona ogarnęła się na tyle, żeby mówić.
[KBST] - Dobrze proszę pana, oczywiście. Proszę tej metki nie odrywać, tutaj ma pan paragon i do zobaczenia jutro.

Tak dobrodusznie, tak protekcjonalnie. Z taką pewnością mojej zjeby. Wyć mi się chciało.
Wróciłem do pracy. Oczywiście na wstępie poskarżyłem się dwóm koleżankom. Trzy razy się pytały czy taka sama, a ja trzy razy odpowiadałem, że nie, bo trochę większa. I te też mnie wyśmiały. Patrzcie państwo. Nagle kurwa rozmiar jednak nie ma znaczenia.
Po pracy poleciałem do domu na szybkości. Wpadłem do domu cały mokry i popędziłem szukać tej poprzedniej torebki.
I miałem racje. Była mniejsza. No.
A J z prezentu bardzo się cieszyła.

[spoiler] - szwagrowa ma na dniach urodziny. Dziś mam tam iść kupić coś, co się nazywa ponoć 'listonoszka'. Trochę się boje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz